Pomysł na serię wpisów zaczerpnęłam od Kasi z bloga „Worqshop”. Prawdę mówiąc sporo fajnych rzeczy od niej dowiedziałam. I co najbardziej dziwne, zaczęłam swoją przygodę z Bullet Journal. Początkowo wydawało mi się, że to nie moja bajka ale potem się wciągnęłam.
 Zamiast trzech terminarzy mam jeden. I do tego zrobiony specjalnie dla siebie, w takiej formie jaka mi odpowiada… Ale ja nie o tym…

Tu i teraz” to takie podsumowanie miesiąca. Ale nie według listy zadań wykonanych czy zrealizowanych planów ale słówek- kluczy, które pomagają opisać miniony miesiąc. Pomaga to uporządkować przede wszystkim myśli i refleksje. Ciekawe czy się u mnie przyjmie…

No to zaczynamy…

SŁUCHAM….. i oglądam ostatnio nałogowo teledyski Lindsey Stirling. Uwielbiam skrzypce, a to co ta dziewczyna z nimi robi jest fantastyczne. Rewelacyjnie łączy muzykę skrzypcową z nowoczesnymi stylami, jak hip hop czy dubstep. Nie wiem jak to robi ale potrafi to wszystko ozdobić tańcem. A rusza się znakomicie… Chciałabym się kiedyś na żywo przekonać czy podczas występów jest taka żywiołowa i spektakularna. Zobaczcie więc (i posłuchajcie) sami. Bardzo fajnie oglądać utalentowanych ludzi:

CZUJĘ SIĘ .…..  nakręcona pozytywną energią i słońcem. Majówkowy wypad naładował mi akumulatorki, do tego piękna pogoda i codzienne poranne rytuały pozwalają mi z uśmiechem zaczynać dzień i do wszystkiego podchodzić pozytywnie. Co czasem bywa naprawdę bardzo ciężkie. Ale widzę, że takie uśmiechnięte podejście nie tylko dobrze wpływa na mnie ale też na otoczenie.
.
CHCIAŁABYM…. więcej jeździć w góry. W maju dosyć mocno to zaniedbałam. Jedynie Majówkę spędziłam w Izerach, gdzie robiłam „egzorcyzmy” piwem bezglutenowym 😉 Wierzcie mi… działo się… Pozostałe weekendy to głównie imprezy rodzinne i  … kurczę, tylko rodzinne. Pogoda się zrobiła śliczna i „gór mi mało i trzeba mi więcej, żeby przetrwać od zimy do zimy” (Dom o Zielonych Progach).

POTRZEBUJĘ.….   odpoczynku. Ostatnio jestem ciągle zmęczona, w weekendy się nie wysypiam. I nie mogę zwalić tego na nadprzyrodzone siły czy zrządzenie losu. Sama sobie jestem winna. Biorę na siebie dużo spraw, próbuję miliona rzeczy i zamiast iść spać przed 23.00 kończy się zwykle padnięciem po 1.00. Kilka godzin snu i trzeba się kawą reanimować. W czerwcu muszę się w końcu wziąć za siebie i uregulować tryb dnia.

UCZĘ SIĘ….. systematycznego blogowania. Coraz bardziej wciągnął mnie ten świat. W kwietniu zrobiłam kilka zmian szablonowych, kilka następnych mam w planach. Zaczęłam też myśleć nad plannerem tematycznym – to może być fajny sposób na uporządkowanie myśli i systematyczne pisanie. Oczywiście, miejsce na szalone pomysły i dziwne tematy też się znajdzie. Aktualnie szukam podpowiedzi – jak umieścić na blogu „Powiadomienia na maila o nowych postach”. I ogarniam Instagrama 🙂

CZYTAM …… najczęściej w tramwajach i autobusach. Trafiłam ostatnio na Remigiusza Mroza i połykam jedną powieść za drugą. Słyszałam kiedyś taką teorię, że nie jest możliwe, by to on sam napisał wszystkie książki. Za często są wydawane, różnią się stylistyką itp…Trochę ciężko sobie wyobrazić sztab ludzi pracujący i piszący na jedno nazwisko. Chociaż… każdy kto przeczytał jakąkolwiek powieść Mroza zaczyna wierzyć w teorie spisków. Wszystko może być prawdą, nawet to co wydaje się najbardziej nieprawdopodobne 🙂

CZEKAM NA
……. najbliższy weekend. Aby mieć go już za sobą!!! Czeka mnie w pracy Kongres Szkoleniowy. Po raz pierwszy w nim uczestniczę i od razu rzucona jestem na głęboką wodę – prowadzenie Gali i nadzór nad całym przebiegiem szkoleń. Przeraża mnie to zwłaszcza, że nie lubię publicznych wystąpień! I chyba nie mam do tego talentu. Także trzymajcie za mnie mocno kciuki…

PRACUJĘ NAD ……… zmianami również w swoim mieszkaniu. No dobra, nie swoim, wynajmowanym. A każdy, kto wynajmował, wie jakie bywają problemy z spersonalizowaniem pomieszczeń. Zwłaszcza jak się ma opornego „właściciela”. Moje mieszkanie jest… nieustawne, tzn. jest ustawne ale niekoniecznie mogę coś zrobić z meblami, łóżkiem i biurkiem. Nie mogę ich inaczej ustawić a na dodatek biurko jest narożne i ogromne. Nie da się go przenieść. Ale powoli wprowadzam „swój klimat”. W łazience zamontowałam drążek rozporowy, zasłonkę i mam prysznic. Swoją drogą, wcielenie pomysłów własnymi rękami jest bardzo przyjemne.

OGLĄDAM …. prawie monotematyczny ten mój maj. Skupia się albo na blogowaniu albo na Kongresie. Jedyną odskocznią są plany remontowe- mieszkanie i balkon. I w związku z tym oglądam wszystkie sezony, odcinek po odcinku, „Dorota was urządzi”. Odpoczynek od myślenia i pozwala nacieszyć oczy ładnymi wnętrzami. W kolejce „Metamorfozy Doroty” i co ona tam jeszcze nagrała. Kopalnia inspiracji…. i jeszcze mój ulubiony Lektor 😉

CIESZĘ SIĘ…. chyba ze wszystkiego. A przynajmniej staram się znajdywać we wszystkim pozytywy. Pogoda robi się coraz bardziej wiosenna, w głowie już tkwią nowe plany wyjazdowe, w pracy czuję się coraz bardziej pewnie. Mam możliwość sprawdzenia się w wielu sprawach i lepiej poznawać swoje umiejętności. Nabieram doświadczenia, a to mi pomaga zobaczyć w czym jestem dobra i co mi sprawia najwięcej przyjemności. I chociaż aktualnie zastępuję kilka osób to jestem dumna, że mi się udaje ogarnąć wszystkie sprawy. Ale daję sobie miesiąc takiego szaleństwa, potem  trzeba będzie podjąć decyzję i skupić się na jednym kierunku. Nie ma co łapać kilka srok za ogon bo zawsze się któraś wymknie.

No i za mną pierwszy wpis z cyklu „Tu i teraz…”. Fajnie się pisało, mam nadzieję, że z taką samą przyjemnością się czytało.

Ktoś się też skusi na podsumowanie miesiąca w takiej formie? Nie musicie się tym od razu dzielić na blogu. Ale dajcie znać,  jak Wam poszło.


0 Komentarzy

izerka · 07/02/2017 o

Dziękuję 🙂

Magda · 06/01/2017 o

świetny pomysł…autoanaliza…i od razu lepiej…powodzenia 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *