Dolina Truso to miejsce, które trzeba zobaczyć będąc w Gruzji. Jako element Gruzińskiej Drogi Wojennej lub jako jednodniowa wycieczka ze Stepancminda. Początkowo nie braliśmy jej pod uwagę, jednak niepewna pogoda sprawiła, że przesunęliśmy o jeden dzień trekking na lodowiec Gergeti. I tak zyskaliśmy czas na dodatkową atrakcję. Mając do wyboru Dolinę Truso i Dolinę Juty wybraliśmy tą pierwszą.

Dolina Truso – jednodniowy trekking dla każdego

Dolina Truso okazała się jedną z najpiękniejszych atrakcji Gruzji. Urzekła mnie swoim ogromem, pięknem natury i klimatem tajemnicy, przez znajdującą się na końcu wąwozu Twierdzę Zakagori oraz granicę z Osetią Południową. Jeżeli więc macie wolny dzień zdecydowanie polecam wybrać się tam na wycieczkę.

Aby dotrzeć do wąwozu jest kilka sposobów. Można marszrutką ze Stepancminda dojechać do wioski Kobi i stamtąd już pieszo ruszyć na trekking. Aby oszczędzić czas możecie wynająć taksówkę (indywidualnie lub w grupie) lub skorzystać z oferty biura Mountains Freaks, który organizuje przejazdy busami. Dwa ostatnie transporty zabiorą Was do wioski Kvemo Okrokana, gdzie znajduje się parking.

Dolina Truso – dojazd

Poranek zapowiadał się słonecznie. Humorzasty Kazbek skrył się jednak za chmurami więc nie dane nam było go podziwiać. Nie udało nam się załapać na wyjazd z Mountains Freaks (mieli tylko jedno wolne miejsce). W ogóle nasza wizyta w ich biurze nie należała do udanych. Nie tylko nie udało nam się wybrać na wyjazd, to nie uzyskaliśmy żadnych podpowiedzi oraz informacji na interesujące nas tematy. Może nie mieliśmy szczęścia?!

Poszliśmy więc na przystanek taksówek licząc na znalezienie innych podróżnych, z którymi możemy na spółkę wynająć transport do Doliny Truso. Nie należy to do trudnych bo Dolina Truso stanowi częsty kierunek wycieczek ze Stepacminda. Dosyć szybko trafiliśmy na parę zainteresowaną wspólną podróżą. Jak się okazało, byli to również Polacy.

Droga do wioski Kvemo Okrokana, gdzie zaczyna się szlak, wynosi 25 km. Ostatni odcinek to prawdziwy offroad, zwłaszcza zdezelowaną taksówką. Mocne wrażenia gwarantowane. Nie polecamy tej trasy tradycyjnym samochodem osobowym. Ustalamy z kierowcą godzinę, o której ma nas odebrać, płacimy połowę ustalonej kwoty (druga część po powrocie). I to jest kolejna ciekawostka. Kierowca nie mówił po angielsku, my po gruzińsku a kwestie organizacyjne ustalane były mieszanym rosyjsko- gruzińskim językiem a godzina uzgodniona palcem po szybie. Nie mieliśmy do kierowcy numeru telefonu, nie spisaliśmy numerów rejestracyjnych (co, by to dało w razie czego?), nie znaliśmy nawet jego nazwiska. Musieliśmy mu zaufać, że o godzinie 17:00 po nas wróci. Taka jest Gruzja, trzeba ufać ludziom.

Dolina Truso – zwiedzanie

Przechodzimy przez mostek i skręcamy w lewo i przez opuszczoną wioskę docieramy do wąwozu Kasari. Rozdzielamy się – każda z par idzie swoim tempem. Przez cały szlak towarzyszy nam szumiąca w dole rzeka Terek.

Przejście wąwozu zajmuje nam ok 1,5 h. Widoki oszałamiają. Mamy pewność, że to była dobra decyzja – Dolina Truso prezentuje swoje piękne oblicze.

Już na samym początku docieramy do pierwszych źródeł mineralnych tzw. trawertynów. Tutejsze mają biały ale w głębi można było dostrzec również kolor pomarańczowy.

Trawertyny to rodzaj skały osadowej, używanej kiedyś jako materiał budowlany. Podobno się go łatwo obrabiało. Ze względu na swoje walory estetyczne używany jest obecnie w celach dekoracyjnych. Nie da się ich odróżnić od niczego innego. Chodzenie po nich nasunęło mi skojarzenie z tureckimi Pamukkale.

Przy skrzyżowaniu szlaków stały konie. Jest to stały element podczas gruzińskich wycieczek. Konie są często wybierane jako środek podróży pod Gruzji. Są tutaj tereny idealne dla miłośników rajdów konnych

Camping Cafe Truso – warto tutaj odpocząć

Za mostkiem znajduje się Camping Cafe Truso – idealne miejsce na odpoczynek. Nawet toaletę z wodą mają 🙂 Można tam kupić napoje – kawę, herbatę, piwo, napoje gazowane, cha-chę. Z tym ostatnim napitkiem łączy się zabawna historia. Kupując kawę (bez mleka bo tutaj nie ma krów) oraz piwo wdaliśmy w miłą rozmowę z właścicielem i lokalsami na temat przewagi języka rosyjskiego nad angielskim.

Nagle właściciel wyciągnął butelkę i nalał kieliszek samogonu i wskazując na Michała stwierdził „na tempo”. Michał wypił trochę i oddał mi kieliszek żebym mogła też spróbować. Wychyliłam kieliszek do dna. Jakie to było mocne!!! Ku uciesze wszystkich zebranych zaczęłam kaszleć. Michał patrzył zaskoczony – miałam tylko spróbować a nie wypić cały kieliszek. Nie da się ukryć, że jest to bardzo mocny trunek. Niewprawionych (jak ja) może przyprawić o lekki zawrót głowy i leciutki rausz. Jeden kieliszek! Ponieważ był to jednak kieliszek przeznaczony dla Michała musiałam odkupić swoją zachłanność. W drodze powrotnej odkupiłam mu cha-chę. Przyznał mi rację – takiego trunku nie ma nigdzie indziej.

Ketrisi – opuszczona wioska w Dolinie Truso

Z tego miejsca chętni mogą wybrać się jeszcze do mineralnym źródeł Abano, szlak to ok 500 m. Jezioro jest widoczne z głównej drogi, którą podążaliśmy. Naszym celem była twierdza Zakagori, znajdująca się przy granicy z Osetią.

Droga biegnąca przez środek doliny prowadzi wzdłuż zielonych, soczystych łąk, z widokiem na strome stoki dwóch grzbietów górskich. Jest cicho i spokojnie. Spotykamy ludzi ale nie są to duże skupiska. Zupełnie inaczej niż w naszych polskich górach, gdzie każdy popularny szlak oblegany jest przez tłumy. Może mamy po prostu szczęście?

Po drodze mijamy kolejne źródła mineralne (Keterisi Mineral Vocluse) – trawertyny w czerwonym kolorze a gorąca woda wypływa z rury. Czuć od nich wyraźny smród zgniłych jajek czyli standardowy zapach siarki. Czerwony kolor wśród zielonych traw robi piorunujące wrażenie.

Dolina Truso z każdym kolejnym krokiem zachwyca nas coraz bardziej. Nie sposób nie czuć się pod jej wrażeniem.

Docieramy do opuszczonej wioski Ketrisi. Wioska nie wydaje się tak do końca wyludniona. Niektóre domostwa wyglądają na użytkowane – znajdują się tutaj zwierzęta domowe – krowy, taplające się w błotku świnki, pies na łańcuchu a nawet indyki. Jednak szkielety starych zabudowań i ogólna cisza sprawiają wrażenie, że w tym miejscu czas się zatrzymał.

1,5 km dalej znajduje się kolejna wioska Abano – ostatnia wioska przed wojskową bazą strzegącą granicy z Osetią Południową. W Abano mieści się wyremontowany, schludny monastyr. Jego nowoczesny budynek wyraźnie kontrastuje ze starymi kamiennymi zabudowaniami.

Twierdza Zakagori – starożytne ruiny w Dolinie Truso

Stąd już tylko krok do twierdzy Zakagori. Aby dotrzeć do wznoszących się na szczycie starożytnych ruin trzeba wspiąć się pod górę. Droga nie jest długa ale niektórych może przyprawić o zadyszkę. Warto jednak podjąć trud wspinaczki. Widok ze szczytu na Dolinę Truso wynagrodzi Wam strome podejście.

Poniżej twierdzy znajduje się punkt kontrolny gruzińskiego wojska. Bez specjalnego pozwolenia dalsza wędrówka jest raczej niemożliwa. Raczej bo słyszeliśmy o ludziach, którym udało się przekonać żołnierzy do przepuszczenia. My tego nie próbowaliśmy więc nie potwierdzam 🙂

Osetia Południowa

Przy okazji trochę o Osetii Południowej. Jest to terytorium sporne w północnej Gruzji, obejmujące tereny istniejącego do 1991 roku Południowoosetyjskiego Obwodu Autonomicznego ówczesnej Gruzińskiej SRR. Zajmuje powierzchnię 3,9 tys. km². W 1991 roku lokalne władze utworzyły Republikę Osetii Południowej, która ogłosiła niepodległość, chcąc uniezależnić się od Gruzji i połączyć z sąsiednią Osetią Północną.

Zgodnie z prawem międzynarodowym Osetia Południowa stanowi integralną część Gruzji, z drugiej strony deklaracja niepodległości Osetii Południowej nie była nielegalna, ponieważ według Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości nic w prawie międzynarodowym nie zabrania takich deklaracji. Republika ta jest de facto niepodległa, stanowi państwo nieuznawane, pozostające w silnej zależności od Rosji. Oficjalnie jedynie 5 państw uznaje jej niepodległość (w tym oczywiście Rosja).

Dolina Truso – powrót w deszczu

Po posiłku i krótkim odpoczynku schodzimy z góry i wracamy tym samym szlakiem chłonąc ponownie oszałamiające widoki. W drodze powrotnej wstępujemy również do Camping Cafe Truso, gdzie spotykamy parę, z którą przyjechaliśmy. Wymieniamy się wrażeniami i opisami przebytej drogi (oni nie zdecydowali się na dojście do twierdzy Zakagori, natomiast wybrali się do mineralnych źródeł Abano).

W czwórkę wracamy na parking. Ładna pogoda wytrzymała prawie do końca – zaczyna padać. A naszego kierowcę nie widać. Czekamy i czekamy i nic. Zaczynamy się niepokoić. Godzina odbioru minęła już jakiś czas. Wtem podchodzi do nas dwóch Gruzinów i próbuje nam coś wyjaśnić… po gruzińsku. Używając podstaw rosyjskiego dogadujemy się, że kierowca, który miał nas zabrać z powrotem do Stepancminda ma problemy z autem więc wysłał swojego kolegę. Nie mógł nas przecież tutaj zostawić. Kochamy Gruzinów!

Informacje praktyczne

  • Trekking z Kvemo Okrokana do twierdzy Zakagori i z powrotem to 22 km, wycieczka nie powinna zająć Wam dłużej niż 6 godzin. Chyba, że lubicie długie postoje, dużo sesji fotograficznych i tryb slow travel. W przypadku własnego transportu lub wynajętej taksówki możecie indywidualnie określić godzinę powrotu. W przypadku skorzystania z usług Mountains Freak – godzina jest sztywno określona.

* ceny w 2019 roku

Kategorie: GóryGruzja

0 Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *