To będzie jeden z najkrótszych wpisów w historii blogowania . No ale co tu pisać jak szlak zajmuje 1,5 h i to w obie strony, 4,3 km w jedną i tylko 186 m do góry?

W Góry Bystrzyckie, bo o nich mowa, wybrałam się ze znajomymi przy okazji koncertu Domu o Zielonych Progach. Pierwszy weekend marca 2017. We Wrocławiu prawie wiosna, nikt o śniegu i mrozie nie pamięta.

Najpierw pojechaliśmy na kwaterę zostawić rzeczy a potem do schroniska w Spalonej na obiadokolację i koncert. Wolnych miejsc noclegowych w Jagodnej nie było już w dniu ogłoszenia sprzedaży biletów. Musieliśmy więc skorzystać z oferty jednego z okolicznych gospodarstw agroturystycznych.

Schronisko Jagodna, położone na Przełęczy Spalona, na wysokości 811 m npm należy do jednych z fajniejszych tego typu miejsc. Przytulne wnętrze, miła obsługa, dobre jedzenie. Słynie też z tego, że jest przyjazne dla zwierzaków. Jednak koty biegające po stołach nie należą do mojego ulubionego widoku. Także akurat nad tą zaletą się rozwodzić nie będę.

Menu jest bogate a porcje duże. Mogę się wypowiedzieć jedynie w kwestii potraw ziemniaczanych – a Jesień Konesera w środku zimy brzmi fajnie. A są to po prostu ziemniaki w łupinach z białym serem. Trochę bardziej zmodyfikowana opcja gruli z gzikiem. Nad tymi drugimi mają przewagę w postaci oleju lnianego, dzięki któremu twarożek nie był suchy.

Zgodnie z zamierzeniem właścicieli wzrok za to przyciąga tabliczka umieszczona na ladzie. Ma zachęcać do czego???? Słucham… kto doczytał? 🙂

Koncert rewelacyjny… Zachęcam do posłuchania. Najlepiej na żywo, w klimacie górskim, w schronisku lub przy gitarze. Ja poznałam ten zespół kilka lat temu podczas jakiegoś występu w schronisku i dałam się uwieść.

Na kwaterę wracamy późno. Uwaga! Lokowanie produktu! Jeżeli  ktoś lubi brak prywatności i regipsowe ściany polecam tą miejscówkę. Każdy ruch w łazience był słyszany w sąsiednim pokoju a nasze rozmowy doskonale niosły się po całym domu. Sąsiadom niestety nie przypadło do gustu nasze specyficzne poczucie humoru, czemu dali wyraz dosyć głośnym stukaniem w ścianę. Podziałało… chwilowo…

Rano (tzn. koło południa), po pysznym śniadanku stwierdzamy, że pora rozruszać kości i skoro już jesteśmy w Bystrzyckich wstydem byłoby się nie wybrać się na najwyższy szczyt Jagodną. Samochód zostawiamy ponownie przed schroniskiem i ruszamy niebieskim szlakiem. Mimo niedużej wysokości praktycznie cała droga pokryta jest śniegiem. Niby nie powinno dziwić, w końcu jest marzec. Ale tegoroczna zima raczej nas śniegiem nie rozpieszczała a na naszych nizinach to częściej oglądaliśmy zimowe krajobrazy na zdjęciach niż za oknem.

Droga nie należy do wymagających, nie jest trudna. Szlak nadaje się też dla dzieci bo tylko lekko się wspina pod górę. Nie ma zbyt gwałtownych zmian w nachyleniu czy mozolnej wspinaczki. Na Ślężę wchodzi się ciężej 😉

Po drodze robimy przerwę na eksplorację jednej z  ambon, które mijamy po drodze. Drabinka jest lekko uszkodzona, co stanowi oczywiście znakomitą pożywkę dla adrenaliny. Skoro szlak jest łatwy, trzeba sobie dołożyć trochę dramatycznych przeżyć. W końcu całą piątką zdobywamy ambonkę i na pamiątkę, tego jakże wielkiego wyczynu, robimy grupowe zdjęcie a po zejściu… śniegowego aniołka.

Wracamy na szlak. Tłumów po drodze nie spotykamy. Z jedną grupą mijamy się przy pierwszej ambonce, z drugą ekipą w towarzystwie psa tuż pod szczytem. Nie dajcie się zwieść mijanym po drodze ambonkom. Ta właściwa opatrzona jest tabliczką z ledwo czytelną informacją, że to już – 977 m npm, szczyt Jagodnej. Aby bardziej podkreślić ważność miejsca ktoś usypał mini kopiec z kamieni. Tuż obok stoi wiata, w której można zrobić szczytowy popas. Po krótkiej sesji zdjęciowej wracamy do schroniska. Od śniadania minęło zbyt mało czasu dla mnie więc tym razem zostaję przy samej kawie. Tradycyjnie dopadam pieczątek schroniskowych i wbijam je we wszystkie trzy książeczki. Jak na kolekcjonerkę przystało.

Do schroniska muszę jeszcze wrócić i sprawdzić czy nocowanie w tym miejscu należy również do przyjemnych. Może skorzystam z którejś z atrakcji sezonowych? W czerwcu każdego roku odbywa się najbardziej znana impreza – Jagodna Dżapan Race i, jak sama nazwa wskazuje, jest to bieg… w japonkach! Bardzo często oprócz stosownego obuwia uczestnicy, aby podkreślić powagę biegu, przebierają się w najdziwniejsze stroje. Jeżeli jednak ktoś nie przepada za letnimi klimatami i stawia na większe wyzwania proszę bardzo – Rakietna , czyli mistrzostwa Polski w biegu na rakietach śnieżnych. A dla klasyków – świetnie przygotowane trasy dla fanów biegówek.


3 Komentarze

Artur Szymanowski · 07/26/2017 o

Nie taki krótki ten wpis, widziałem krótsze 😉

A wejście na Jagodną ze schroniska rzeczywiście nie jest jakoś bardzo wymagające 😉

izerka · 06/27/2017 o

Ja nie mogę niestety racuchów ani innych mącznych więc tylko pozazdrościć 😉 Szlak jest krótki ale przynajmniej dla każdego 🙂 O Jagodna Japan Race też wspomniałam- ciekawy to musi być widok.

Magda i Mateusz · 06/26/2017 o

My w schronisku zajadalismy racuchy z jagodami – pycha 🙂 a droga rzeczywiscie mega krótka, w lecie jest tam nawet urzadzany Jagodna Japan Race – wyscig na szczyt w japonkach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *